14. Rozdział czternasty - Możesz zabrać te wszystkie słowa, to już nie ma znaczenia. Nie możesz mnie naprawić, jestem rozdarta.

od autorki: no proszę, minął dopiero tydzień a ja już dodaję nowy rozdział. uznajmy to za moje małe przeprosiny za to, że ostatnio tak długo mnie tu nie było.
boję się trochę tego rozdziału, no ale pozostawię opinię Wam.
przed nami jeszcze jeden rozdział, epilog i koniec! aż sama nie mogę w to uwierzyć. nie będę jednak przedłużać, zapraszam do czytania! x



1.

    Postawiłam kubek pełen gorącej, mocnej kawy przed siedzącym przy stole Mulatem, po czym sama zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Chłopak uśmiechem podziękował mi za napój, upił małego łyka, po czym spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.
    - Chciałem…
    - Nie przepraszaj – przerwałam mu. – Nie jestem na ciebie zła. Chciałabym tylko wiedzieć, co takiego stało się poprzedniej nocy, że przyszedłeś do mnie upity niemal do nieprzytomności.
    Zayn spuścił wzrok i wzruszył jedynie ramionami. Westchnęłam cicho i zaczęłam mu się uważnie przyglądać. Zdecydowanie mogłam stwierdzić, że coś jest nie tak. Pomimo silnego kaca, wciąż wyglądał pięknie, a jednak w wyrazie jego twarzy mogłam wyczytać coś, co na pewno nie świadczyło o tym, że wszystko jest w porządku.
    Nic nie mówiąc, podniosłam się z miejsca, podeszłam do niego, po czym usiadłam mu na kolanach i obejmując rękoma jego szyję, wtuliłam się w umięśnioną klatkę piersiową. Objął mnie mocno, po czym zaczął gładzić moje włosy, co sprawiło że poczułam się niemal jak mała dziewczynka siedząca ojcu na kolanach.
    - Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko – szepnęłam, na co chłopak złożył pocałunek na czubku mojej głowy. – Zayn…
    Westchnął cicho, po czym jedną dłonią uniósł mój podbródek i przyłożył swoje usta do moich. Doskonale wiedziałam, że jest to sposób – dosyć skuteczny – na odwrócenie mojej uwagi, jednak nic z tym nie zrobiłam. Pozwoliłam ponieść się swoim pragnieniom i oddałam pocałunek, który z sekundę na sekundę się nasilał. Wplotłam palce w jego gęste włosy i pozwoliłam ogarnąć mnie wspaniałemu uczuciu, które zrodziło się w moim sercu.
    Nigdy nie czułam się w ten sposób, całując się z chłopakiem. Nie było ich zbyt wielu, jednak żaden z nich nie działał na mnie tak, jak Zayn Malik. Każdy jego najmniejszy dotyk sprawiał, że po moim ciele przechodziły przyjemne dreszcze, których pragnęłam zaznawać jak najczęściej. Był niczym narkotyk, którego potrzebowałam, aby przeżyć kolejny dzień. Niczym powietrze, które sprawiało, że oddychało mi się z taką łatwością.
    Nigdy więcej nie chciałam żyć bez tego jednego, potrzebnego mi tlenu.
    - Najpierw imprezuje całą noc, a teraz odciąga moją dziewczynkę od zjedzenia porządnego śniadania.
    Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie, słysząc nad głowami głos ciotki Adrianny, która uśmiechała się do nas promiennie. Zayn speszył się nieco i już otwierał usta, aby coś powiedzieć, jednak kobieta poklepała go delikatnie po głowie i puściła mu oczko.
    - Nie kłopocz się tłumaczeniem, kochanieńki – powiedziała, po czym podeszła do lodówki i wyjęła z niej butelkę wody mineralnej. Ubrana była na sportowo, więc podejrzewałam, że wyrusza na swój codzienny jogging. – Zachowaj te swoje piękne usteczka na inne, ciekawsze rzeczy – dodała, wychodząc już z pomieszczenia, na co zachichotałam cicho.
    Złożyłam na ustach Zayna krótki pocałunek i zeszłam z jego kolan, zabierając się za przygotowanie śniadania. Włączyłam radio i cicho zaczęłam nucić pod nosem piosenkę, która akurat była puszczana. Czułam na sobie wzrok Mulata, więc specjalnie zaczęłam kręcić pupą w rytm muzyki. Usłyszałam jego cichy chichot, a już po chwili poczułam jak jego dłonie chwytają mnie w pasie i obracają w swoją stronę. Nachylił się, aby pocałować mnie po raz kolejny, jednak odchyliłam głowę w ostatniej chwili i uśmiechnęłam się do niego promiennie.
    - To jak będzie? – spytałam, obserwują jak jego brew delikatnie unosi się w górę. – Powiesz mi, jaki był powód doprowadzenia się do takiego stanu ostatniej nocy?
    Uśmiech widniejący na twarzy chłopaka momentalnie zniknął, a mięśnie szczęki zacieśniły się w mocnym uścisku. Powoli odsunął się ode mnie i zrobił mały krok do tyłu, na co zmartwiona zmarszczyłam brwi.
    - Chodzi o to, że…
    - Dzień dobry gołąbeczki! – Do pomieszczenia weszła Domi, przeciągając się z ogromnym uśmiechem na twarzy. – Zayn, następnym razem nie wal w drzwi w środku nocy. Niektórzy próbują spać.
    Chłopak mruknął coś cicho, po czym ponownie usiadł przy stole i w ciszy dokończył pić zrobioną mu przeze mnie kawę. Domi spojrzała na niego ze zdziwieniem, jednak zaraz wzruszyła ramionami i ustała obok mnie, kończąc robić zaczęte śniadanie. Posłałam jej pełne wyrzutu spojrzenie i pokręciłam z irytacją głową. Byłam zła, że dziewczyna weszła w momencie, w którym Zayn chciał mi powiedzieć coś ważnego.
     Przez następne godziny nie było już więcej okazji do przeprowadzenia poważnej rozmowy z chłopakiem. Przed południem przyszedł Louis i jak zwykle pełen energii zaproponował wspólną kąpiel w basenie, który znajdował się na tyle domu. Żaden z nich nie poruszył tematu nagłego wezwania ich poprzedniego dnia, aż w końcu zarówno ja, jak i Domi, same zaczęłyśmy o tym zapominać. Postanowiłyśmy jak najlepiej wykorzystać czas, który mieliśmy dla siebie.
     A spędzanie go całą czwórką wydawało się być naprawdę dobrą perspektywą.


2.

     Kolejne dwa tygodnie minęły tak szybko, że coraz częściej zaczynałam marzyć o tym, aby mieć możliwość zatrzymania czasu. Każdy kolejny dzień coraz bardziej przybliżał nas do powrotu do Nowego Jorku, a sama myśl o tym sprawiała, że żołądek zaciskał mi się boleśnie. Nie chciałam myśleć o tym, jak będzie, kiedy skończą się wakacje. Przerażała mnie wizja wyjazdu z Miasta Aniołów, a co za tym idzie – rozstania się z piątką chłopaków należących do sławnego zespołu. Do tej pory żadne z nas nie poruszało tego tematu, jednak wiedziałam, że w końcu nadejdzie moment, kiedy trzeba będzie przegadać tą kwestię. Cieszyłam się, że w tym czasie będę miała przy swoim boku Martinę, której odczucia pod tym względem są niemal takie same jak moje.
     Dochodziło południe, kiedy razem z przyjaciółką rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie w salonie, po czym włączyłam telewizor i znalazłam odpowiedni kanał, na którym transmitowany miał być wywiad z One Direction. Do rozpoczęcia pozostało jeszcze prawie pół godziny, jednak nie chciałyśmy przegapić ani jednej minuty programu. Zdawałyśmy sobie sprawę, że podczas rozmowy ze sławnym zespołem padnie pytanie dotyczące naszej osoby, co było dosyć stresujące, jednak liczyłyśmy na to, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
     Wysłałam do Louisa krótkiego sms-a, w którym życzyłam mu powodzenia i zapewniłam, że obejrzymy cały nadawany program z ich udziałem. Nie otrzymałam jednak żadnej odpowiedzi zwrotnej, więc westchnęłam i schowałam telefon do kieszeni spodenek. Zdawałam sobie sprawę, iż chłopak na pewno jest teraz bardzo zajęty i po prostu nie ma czasu nawet na odczytanie mojej wiadomości. Martwił mnie jednak fakt, że przez ostatni tydzień taka sytuacja pojawiała się zbyt często. Ostatni raz widziałam go trzy dni temu, a nasze rozmowy telefoniczne trwały krócej niż pięć minut. Wiedziałam, że nie przyjechali do Los Angeles nie tylko po to, aby odpoczywać, jednak dokuczająca mi tęsknota była naprawdę niemiłym uczuciem.
    W końcu program rozpoczął się i na ekranie telewizora pojawiła się piątka tak dobrze znanych nam osób, naprzeciwko których siedziała młoda kobieta z plikiem kartek w ręku, na których prawdopodobnie miała zapisane pytania, o których nie chciała zapomnieć.
    Przez pierwsze piętnaście minut poruszane były tematy kariery chłopaków, pracy nad kolejną płytą i przygotowaniami do trasy koncertowej. Dopiero potem pytania zaczęły dotyczyć życia osobistego członków zespołu.
    Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że swoje dłonie mocno zaciskam w pięści, a serce wali mi jak oszalałe. Byłam niemal pewna, że w wywiadzie nie zabraknie kwestii wiążącej się z naszymi relacjami z One Direction.
    - Louis, Zayn, za pewne domyślacie się, jak będzie brzmiało kolejne moje pytanie. – Prowadząca wywiad miała spokojny, radosny głos. Zaraz po wypowiedzeniu przez nią tych słów, na ekranie tuż za chłopakami pojawiły się dwa ogromne zdjęcia, przedstawiające mnie, Louisa, Marti oraz Zayna, gdzie każda z par trzymała się za ręce i uśmiechała radośnie w swoją stronę. – Każdy z nas chciałby dowiedzieć się, kim są tajemnicze dziewczyny, z którymi widuje się was od pewnego czasu.
     Uważnie obserwowałam miny obydwu chłopaków, którzy zerknęli na siebie, nie odpowiadając od razu. Niall zaczął nerwowo kręcić się na krzesełku, Liam pocierał dłonią swój kark, natomiast Harry przeczesywał palcami swoje kręcone włosy. Doskonale znałam te odruchy – świadczyły one o mocnym zdenerwowaniu każdego z nich. Zayn zacisnął mocno pięści na materiale swoich spodni, po czym hardo spojrzał na prowadzącą.
    Chwilę potem, z ust chłopaków poleciał niepowstrzymany potok słów, ich zdania mieszały się ze sobą, a każde z nich sprawiało, że z sekundy na sekundę zaczynało brakować mi powietrza.
    - Chcielibyśmy od razu wyjaśnić pewną sytuację…
    - To nie są nasze dziewczyny.
    - Zarówno ja jak i Zayn jesteśmy wolni.
    - To tylko fanki, spotkane na ulicy.
    - Którym udało się spędzić z nami trochę czasu, w zamian za oprowadzenie nas po mieście.
    - Jednak nie ma to żadnego poważnego znaczenia.
    - Nie znaczy nic, kompletnie nic.
     I nagle obraz znikł, zastąpiła go głęboka, cicha czerń. Zerknęłam w bok, gdzie Martina trzymała w ręku pilot skierowany w stronę telewizora, a po jej policzkach spływały łzy.
     Wtedy dotarło do mnie, że wszystko, co przed chwilą usłyszałam, wydarzyło się naprawdę. W jednym momencie nie było już nic, nie istniała żadna siła, która byłaby w stanie utrzymać mnie w rzeczywistości. Niemal usłyszałam, jak moje serce pęka na miliony małych kawałków, rozpada się, traci wszystko, co kiedykolwiek miało dla niego znaczenie. Czuję w sobie jedynie pustkę, straszną, paraliżującą pustkę. Dopiero po chwili całą jej przestrzeń zaczyna ogarniać potworna fala niewyobrażalnego bólu. Rozchodzi się powoli, dokładnie zapełniając każdą szczelinę mojego ciała, aż w końcu uderza ze zdwojoną siłą w miejsce, gdzie jeszcze kilka sekund temu istniało moje serce.
    A więc to koniec, pomyślałam, po czym z moich oczu wyleciały pierwsze, słone łzy rozpaczy.

3.

    Tępo wpatrywałam się w widok za oknem, przedstawiający opustoszałą plażę, o której brzeg rozbijały się ogromne fale oceanu. Pogoda z każdą chwilą stawała się coraz gorsza i wszystko wskazywało na to, że tej nocy odbędzie się sztorm. Niebo zaszło ciemnymi chmurami i byłam pewna, że lada moment rozpocznie się ulewa.
     Atmosfera na zewnątrz doskonale odzwierciedlała mój stan emocjonalny, tak jakby cały wszechświat odczuwał ból, który mną zawładnął. Od wywiadu udzielonego przez One Direction minęło już kilka dobrych godzin, jednak wciąż musiałam walczyć sama ze sobą, aby gromadzone się w moich oczach łzy nie wypłynęły na blade policzki.
     Nie chciałam już więcej płakać. Czułam się zmęczona i obolała, kilka razy starałam się zasnąć, jednak potrzebny mi sen nie chciał ukoić moich nerwów, co tylko doprowadzało mnie do szału. Nie byłam w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa, więc od południa nie zamieniłam nawet jednego zdania z Domi, która teraz przygotowywała nam ciepłe kakao.
     Wiele razy starałam się określić swoje uczucia, nazwać jakoś emocje, które mną zawładnęły. Jedynym odpowiednim słowem, które przychodziło mi do głowy był „ból”. Straszny, paraliżujący ciało ból.
     Doskonale pamiętam momenty, podczas których w książkach, które czytałam, pojawiały się sytuacje, gdzie bohaterka traciła swoją miłość życia. Śmiałam się wtedy w duchu z odczuć, które ją opanowywały. „Przecież to tylko chłopak”, myślałam, nie mogą uwierzyć w uczucia, które były opisywane.
     A jednak teraz, siedząc w niewielkim pokoju w jednym z gustownych domów znajdujących się w Los Angeles i w ciszy wpatrując się w okno wiedziałam już, że to wszystko może dziać się naprawdę. Że ból towarzyszący po stracie bliskiej osoby jest tak prawdziwy, że miałam wrażenie, iż nagle przybierze cielesną, namacalną postać.
    I wtedy zapragnęłam krzyczeć. Chciałam krzyczeć głośno, tak, aby cały świat dowiedział się, jakie katorgi przeżywam. Zamiast tego zacisnęłam tylko mocno pięści, a jedyne, co we mnie krzyczało to obolałe serce. Albo to, co z niego zostało.
    Byłam w stanie poświęcić dla niego tak wiele. Zraniłam ważną dla mnie osobę, ponieważ byłam pewna, że to on jest tym, z którym chcę iść przez życie. I w pewnym momencie naprawdę byłam pewna, iż on także tego chciał.
    Jednak podczas gdy Zayn znaczył dla mnie dosłownie wszystko, ja nie znaczyłam dla niego nic. Kompletnie nic.
    Pierwsze krople deszczu uderzyły w szybę, kiedy Domi weszła do pokoju i po chwili podała mi kubek z ciepłym napojem. Usiadła naprzeciwko mnie i przez jakiś czas w ciszy przyglądałyśmy się coraz bardziej rozwijającej się za oknem ulewie.
    - Nie chcę tu zostać – szepnęłam i spojrzałam na dziewczynę, która ledwo widocznie kiwnęła głową. – Chcę wracać do domu, proszę.
     Wypowiedziane przeze mnie słowa sprawiły, że emocje wciąż kłębiące się w nas po raz kolejny wyszły na wierzch. Nawet nie wiem kiedy znalazłyśmy się w swoich ramionach, wypłakując kolejne litry łez.
    Od teraz już nic nie miało być takie samo.
    Wszystko miało się zmienić.
    Na gorsze. 

18 komentarzy:

  1. O kur*****aaaaaaa ;ccccc
    Tak smutno ;'''(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Przejmuję się tym opowiadaniem znacznie bardziej niż zdrowa na umyśle osoba powinna. Czytam i nie mogę po prostu przeżyć tego, że Domi i Marti mają złamane serca. Głupie, ale cóż noo.. co poradzić? Czuję się, jakbym przechodziła przez to wszystko razem z nimi, co powinno być dla Ciebie ogromnym komplementem, bo, kochana, umiesz opisywać ludzkie emocje! Mam teraz tak wielkiego doła! Boże, jak nie zdam z geografii, bo będę siedzieć i gapić się w sufit cały wieczór zamiast uczyć na sprawdzian, to będzie twoja wina! :P
    Rzeczywiście, Marti jest w znacznie gorszej sytuacji, bo porzuciła chłopaka, który kochał ją i chciał o nią walczyć, dla kogoś, kto nie może decydować nawet o swoim własnym życiu prywatnym, bo jest osobą publiczną. Kurcze. Niby wiem, że pewnie chłopaki po prostu dostali zakaz spotykania się z dziewczynami przez swoich managerów czy kogoś tam, a tak naprawdę im bardzo zależy i w ogóle, ale i tak... Smutna historia.
    W sumie, to to musiało się tak skończyć. Przecież dziewczyny pod koniec wakacji wróciłyby do NY, chłopaki na pewno kiedyś musieliby zacząć trasę koncertową, albo może wrócić do Anglii. No, związek nie miał szans. A jednak... :/
    Jednak szkoda, że życie nie może takie być naprawdę. Kto by nie chciał spędzić chociaż kilku tygodniu z chłopakami z 1D, prawda? :D
    Podziwiam Cię i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wdech, wydech, wdech, wydech. Jestem tak cholernie wściekła na to, co wydarzyło się w tym rozdziale, że aż mi ciśnienie skoczyło. Nie jestem oczywiście zła na siebie, moim zdaniem wszystko genialnie opisałaś, odpowiednio ważąc emocje, co nie zmienia faktu, że mam ochotę coś rozwalić. NO PO PROSTU SZLAG MNIE ZARAZ TRAFI! Ale może zacznijmy od początku.
    Umierałam z ciekawości, aż Zayn wytrzeźwieje, wyśpi się, a potem powie wreszcie swojej dziewczynie o tym, dlaczego wezwano cały zespół tak nagle, co skończyło się jego dość znaczącym upojeniem alkoholowym i nocnej wizycie w domu ciotki Adrianny. Widać było, że to trudny temat dla chłopaka, ale udało mu się odwrócić uwagę nie tylko Martiny, ale również i moją. Był taki słodki, kiedy ją całował, przytulał i dotykał! Widać było jego ogromne uczucie względem niej, również ciotka Adrianna (którą po prostu uwielbiam, to jest naprawdę cudowna kobieta) wyraźnie cieszyła się, że między nim a Marti zrodziło się coś tak pięknego. Wydawało się, że atmosfera się rozluźnia i wszystko wraca do normy, ale niestety potem spadła na mnie dalsza część rozdziału. I znowu czuję, jak złość wraca.
    Kiedy tylko pojawiła się wzmianka o wywiadzie z One Direction, podejrzewałam, co może się stać. Oczywiście mediom nie umknęły "dwie tajemnicze dziewczyny", kręcące się wokół Louisa i Zayna, na dodatek sprawiające wrażenie pozostawania w bliskich relacjach z nimi, toteż pytanie o ich tożsamość było jasne jak słońce. Problem w tym, że chociaż spodziewałam się najgorszego, odpowiedź chłopaków dosłownie złamała mi serce. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. TYLKO FANKI? TO NIC NIE ZNACZY? CZY WAS, DO CHOLERY JASNEJ, POGRZAŁO? Po tym wszystkim Martina i Dominica miały usłyszeć, że były tylko zwykłą przygodą, epizodem w życiu wielkich gwiazd? Mogę się tylko domyślać, kto za tym stoi. Za pewne ludzie od wizerunku 1D nie byli zadowoleni, że dwóch członków znalazło sobie dziewczyny - w końcu fanki są zazdrosne, a to prowokuje nieprzyjemną atmosferę. Czy mi się kuźwa wydaje, czy te bezduszne gnojki wezwały ich po to, żeby ZAKAZAĆ kontynuowania znajomości z Marti i Domi? To oni podyktowali im te okrutne słowa wypowiedziane w wywiadzie? Jestem niemal o tym przekonana, ponieważ nie wierzę, że Zayn i Louis zrobili to z własnej woli. Ich uczucia względem dziewczyn były szczere. Szkoda tylko, że to nadal koszmarnie mnie boli i wkurza! A co dopiero musiały poczuć bohaterki :(
    Jestem w szoku, że został już tylko jeden rozdział i epilog. Chyba się rozpłaczę, jeśli nie skończysz tego opowiadania happy endem. To nie może tak być! Oni muszą być razem. Oficjalnie. Szczęśliwi!
    Mam nadzieję, że piętnastkę dodasz jak najszybciej, bo naprawdę, nie wiem, ile wytrzymam.
    Oczywiście życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to nie mogłosię wydarzyć!!!! Chociaż szczerze tak troszkę się tego spodziewałam. Rozumiem skawa i w ogole, ale zachowali się jak typowe buraki. Przepraszam za określenie. Pewnie to jest ta wielka sprawa o której Zayn chciał powiadomić Marti. Wiem, wiem. Na pewno im też było ciężko i takie tam, ale wiedzieli co robią. Rozdział jest świetny i cieszę się, że tak szybko go mogłam przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutny rozdział, ale świetny :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeeeść kochana! Cieszę się ogromnie, że ten kolejny rozdział pojawił się tak szybko, naprawdę. Poprzedni przeczytałam, ale z tego co pamiętam nie zostawiałam żadnego komentarza chyba, więc pewnie teraz się nieco odniosę do poprzednich wydarzeń.
    Sprawa z Charliem naprawdę bardzo dziwna. Pamiętam, że kiedy zaskoczył Marti i Zayna na ulicy, bałam się, co z tego może wyniknąć. A tutaj okazuje się, że tak naprawdę chciał się jedynie pożegnać. No bardzo miły gest z jego strony, ale jestem bardzo ciekawa, czy nie zrobił tego w pewnym celu. Nie wiem, chyba nie potrafię mu jakoś ufać. W każdym razie, dobrze, że nie było jakiejś większej awantury.
    Wszyscy spędzają razem przyjemnie czas, aż tutaj nagle chłopcy dostają dziwną wiadomość od Paula i co więcej - jakoś nie specjalnie byli tym faktem uradowani, więc musiało wydarzyć się coś naprawdę poważnego. Też przyszła mi do głowy ta sytuacja z centrum handlowego, ale po przeczytaniu najnowszego rozdziału, to w ogóle nie pasuje, coś jest w tym głębszego. Ale to zaraz się wypowiem. Wcale się nie dziwię, że Martina martwiła się o Zayna i w ogóle, w końcu takie coś nie zdarzało się za często. A później jeszcze pijany Malik. Tak cholernie zastanawiało mnie, co musiało się stać, by doprowadzić go do takiego stanu. Szczególnie, kiedy wiemy, że Zayn nie szukał za często pocieszenia w alkoholu i nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Ale mimo wszystko ucieszyłam się, że przyszedł właśnie do swojej dziewczyny i bardzo się ucieszyłam z końcówki tego rozdziału, pomimo tego, że czułam jakiś niepokój w związku z poprzednimi wydarzeniami. Ale czternastka totalnie rozłożyła mnie na łopatki i w dalszym ciągu jestem w szoku.
    Byłam po prostu pewna, że kiedy Zayn dojdzie do siebie, prześpi się, z samego rana wszystko wyjaśni dziewczynie i nie będzie żadnych niedopowiedzeń. Chcę teraz napisać, że się na nim zawiodłam, ale nie wiem czy do końca właśnie tak czuję. Z jednej strony przecież miał do tego okazję, jeszcze przed samym przyjściem Domi, więc na co czekał. Już wtedy wydawało mi się, że to będzie coś okropnego, bo gdyby chodziło o jakąś błahostkę, Malik po prostu by się przyznał. Kolejne podejrzenie - chłopcy w ogóle nie odpisywali na smsy przed tym wywiadem i rozmawiali z dziewczynami trzy po trzy, co kompletnie mnie już rozstroiło. No ale dobra, czytam sobie jeszcze spokojna dalej i nagle już widzę jakieś plątanie się języków. Czy oni są kretynami czy kretynami? To co powiedzieli PUBLICZNIE przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Naprawdę. Nie spodziewałam się, że będzie to właśnie coś takiego. Ja się pytam, jakim prawem nazwali dziewczyny, w których się zakochali (?) jedynie swoimi fankami spotkanymi na ulicy?! No chyba im coś na mózg strzeliło, i chyba Zayn za dużo wypił minionego wieczoru, a Louis najwyraźniej do niego dołączył. Proszę Cię, powiedz, że to nie dzieje się naprawdę. Teraz się tylko zastanawiam czy ktoś po prostu kazał im tak powiedzieć, stąd ten telefon Paula i właśnie te głupoty w tym wywiadzie czy faktycznie traktowali tę znajomość jako zabawę. Nie chce mi się w to wierzyć i nie, nie wierzę. Nie uwierzę, że Louis nie kocha Domi, a Zayn Marti - no po prostu nie. TO SKANDAL. Wizerunek wizerunkiem i ci wszyscy ludzie którzy się tym zajmują, modest czy ktokolwiek, to swoją drogą. Ale na miłość Boską, czy ktoś taki jak wielkie gwiazdy One Direction nie mają prawa do tego, by być szczęśliwymi? Przecież to ich życie. Zaraz bym pozwalniała wszystkich, którzy wpadli na ten 'genialny pomysł'. Cholerne gnojki i tyle.
    Mam nadzieję, że to wymysł tych ludzików, a nie samych chłopców, bo przecież bym rozszarpała, a moje serce raczej by tego nie wytrzymało. Po prostu nie zgadzam się na taką kolej rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się wcale, że dziewczyny chcą wyjechać. Gdybym usłyszała coś takiego z ust swojego chłopaka, po prostu zapadłabym się pod ziemię z powodu tej wielkiej rozpaczy i nie wiem, co bym zrobiła. Ale zapewne uciekła jak najdalej od tego przeklętego miejsca. Tak czy owak, chłopcy również nie zachowali się w porządku, nie zamierzam ich usprawiedliwiać. Zayn wyraźnie chciał coś powiedzieć Marti, ale tego nie zrobił. A MÓGŁ.
      Kochana, bardzo ten rozdział emocjonujący, ale to dobrze. Właśnie takie lubię. Przykro mi tylko, że ta historia już powoli dobiega końca, aż sama nie mogę w to uwierzyć. Ale mam nadzieję, że jeszcze nie jednym Twoim dziełem będę się zachwycać. Tymczasem czekam na rozdział kolejny, dużo weny Ci życzę, czasu (w zasadzie już niedługo będziemy go miały aż nadto!) i ściskam Cię mocno, trzymaj się <3

      Usuń
  7. Coooo???????? Jak to? Ale ..... ale że jak? Jeden rozdział, a tak wiele emocji. ♥
    Pisz nexta. :* Mam nadzieję, że między nimi się ułoży. Bo powinno! Ale może tak tylko mi się wydaje? To Ty określisz ich przeznaczenie. :* Czekam na next i życzę weny. Do następnego. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Heeej,
    Przepraszam, że dopiero komentuję. :c
    Zniszczyłaś mnie tym rozdziałem. Początek, mimo odniesienia do pijackich wybryków Zayna, wydawał się całkiem przyjemny i przede wszystkim niegroźny. Na pewno nie zwiastował tego co się zbliżało, a ja zakładałam, że to coś błahego (o to modliłam się w duchu). Poza tym Zayn i Marti naprawdę są uroczy.
    Wywiad, który został zaserwowany sprawił, że aż rozdziawiłam buzię ze zdziwienia. To znaczy, przecież jeśli to jest ustawione (w co szczerze wierzę), chłopcy mogliby wcześniej o tym wspomnieć. Prawda? Zamiast tego, obeszli się z dziewczynami, mówiąc delikatnie, BARDZO nie elegancko. Jak zwyczajne buce, którymi przecież nie są! Nie wiem, czy potrafiłabym wybaczyć komukolwiek tego rodzaju zachowanie - w szczególności, że są to dorośli mężczyźni, mający własny rozum.
    Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i liczyć, że wszystko się ułoży.

    Buziaki,
    G.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego mam wrażenie, że Zayn i Louis wcale nie chcieli tego powiedzieć? Że to nagłe wezwanie całej piątki było spowodowane tym wywiadem, na którym musieli powiedzieć, że są wolni. Że Zayn upił się, bo nie mógł znieść myśli, że to już koniec jego i Marti. I to wyznanie jest fałszywe. To nie jest możliwe by tak dobrze grać pewne uczucia, chyba, że jest się socjopatą. A wątpię by członkowie One Direction nimi byli. Mamuniu, tak smutno. Ciekawe teraz, czy Tommo i Malik postanowią do jakoś wytłumaczyć, czy zostawią tę sytuację bez echa... I czy Marti rzuci się w ramiona Charliemu po powrocie do Nowego Jorku. To jest naprawdę smutny rozdział, tak bardzo przykry :C
    Pozdrawiam, buziaczki xo
    @Malgosiaa_

    OdpowiedzUsuń
  10. czemu jest tak mało Domi?

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam zaległości i muszę powiedzieć, że o wiele bardziej podobał mi się poprzedni rozdział. Był taki radosny, że prawie cały czas miałam uśmiech na twarzy. W zasadzie zmieniło się to trochę, kiedy zadzwonił ten okropny telefon, ale gdy Zayn wyznał na kanapie miłość Marti, to jakoś tak znów kąciki moich ust uniosły się ku górze. Jak widać nie na długo. To było okropne ze strony chłopaków. Strasznie żal mi dziewczyn, to na pewno nie było przyjemne uczucie, usłyszeć takie słowa od osób, która się kocha. Co prawda ta cała sytuacja ma jakiś głębszy sens i wszystko wiąże się z tamtym dniem, kiedy Zayn się upił (przecież miał ku temu konkretny powód!), ale już wtedy powinien być on szczery wobec Marti i wyjaśnić o co chodzi. Zdecydowanie chłopaki robili nie za ciekawe podchody z jednej strony spędzając czas z dziewczynami, a z drugiej nie odpisując na sms-y i starając się od nich oddalić. Wydaje mi się, że ta sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby byli szczerzy. Fakt prawda mogła zaboleć, ale przynajmniej nie byłaby szokiem i zapewne wygląda ona nieco inaczej niż bohaterki właśnie teraz sobie ją wyobrażają... Cóż czekam na więcej. Szkoda, że zostało się już tak niewiele do końca... Nie mniej jednak mam nadzieję, że niedługo stworzysz też coś nowego. Ta historia wciąga :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana!

    Moje nowe postanowienie zmusza mnie do napisania komentarza zaraz po przeczytaniu opowiadania, więc wybacz mi jeśli komentarz będzie zaliczał się do tych dość żałosnych.

    Z racji tego, że to mój pierwszy komentarz tutaj, zacznę od dość ogólnych spraw. Znalazłam Cię chyba przez zakładkę "czytane" u Vesper. Opowiadanie na początku wydało mi się dość... sztampowe, mówiąc krótko. Sama jeszcze kilka lat temu pisałam podobne, właśnie z perspektywy dwóch dziewczyn, dzieląc się prawami autorskimi z przyjaciółką. Wiem, że miałam wtedy bardzo dużo zabawy, ale już odeszłam od takiej formy. Dziękuję, że czytając Twoje opowiadanie mogłam sobie przypomnieć jak to jest. Historia jest bardzo prosta, ale nie zmienia to faktu, że przyjemnie jest się zagłębiać w świat M. i D.

    Marti wydaje się być bardzo szaloną nastolatką, a z kolei Domi jest tą spokojną stroną równania. Z racji tego jaką osobą jestem prywatnie bardziej przemawia do mnie charakter M. poza tym Louis nigdy nie podobał mi się jako potencjalny chłopak. :/

    Wiedziałam, ze coś takiego jak ten wywiad wypłynie, gdy Malik pojawił sie w progu domu kompletnie zalany. Stawiałam na to jeszcze, że Perrie wróciła do jego życia, ale tylko w niewielkim stopniu, bo spotkanie z menagmentem nie byłoby do tego potrzebne. Cóż, współczuję ogromnie dziewczynom. Uczucie porzucenia i świadomość, że ktoś, kogo kochasz, Cię oszukał to jedno z najgorszych jakie może się człowiekowi zdarzyć. Ale ucieczka przed bólem nie jest dobrym rozwiązaniem. Może lepiej obrzucić chłopaków budyniem, albo kisielkiem, co by się cali lepili od upokorzenia?

    Tyle z mojej strony na dzisiaj, do zobaczenia przy następnym rozdziale.

    M.K

    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na nastepny<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wena znów szfankuje, ale rozdział powoli się tworzy.

      Usuń
  15. twoje opowiadanie jest cudowne, szkoda tylko, że happy end jest w tej sytuacji niemożliwy :c z niecierpliwością czekam na epilog i oczywiście kontynuację : >

    a jeśli lubisz bromance to zapraszam do siebie: larrystylinson-xx.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń