03. Rozdział trzeci - Poznaj One Direction, ciociu.

    „Pamiętam jakby to było wczoraj, dzień, w którym spotkałyśmy ich na plaży. Wspomnienie naszej pierwszej rozmowy nie wyblakło, chociaż minęło już tyle czasu. Ale takich rzeczy się nie zapomina. Nie zapomina się momentów, w których wydarzyło się coś, co odmieniło twoje życie na zawsze.”

    „Później nigdy nie żałowałam incydentu, który nas wtedy spotkał. Wierzę, że to przeznaczenie sprawiło, że znalazłyśmy się w tym właśnie miejscu, w tym czasie. I gdybym kiedykolwiek miała szansę spotkać kogoś, kto czuwa nad moim życiem, podziękowałabym mu. Podziękowała za to, że postawił na naszej drodze najwspanialsze istoty, jakie kiedykolwiek mogły istnieć.”


1.

    Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu, wciąż nie potrafiłyśmy nie wspominać incydentu, który zdarzył się kilka godzin wcześniej. Nie mogłam uwierzyć, że zostałam uderzona drzwiami przez sławny zespół, a jakby jeszcze tego było mało, wdałam się w kłótnię z jednym z nich. Tak naprawdę nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło. Czy bardziej zdenerwowało mnie to, że Zayn nie przeprosił za swój czyn, czy może jego niesamowicie pewna siebie, arogancka postawa.
    - Powinnyśmy wziąć od nich autograf – powiedziała Marti, kiedy opadłyśmy na łóżka w naszym pokoju. – I zrobić zdjęcia. Inaczej nikt nam nie uwierzy.
    Spojrzałam na nią wilkiem, po czym poprawiłam poduszkę pod głową i wygodnie się ułożyłam. Miałam zamiar zdrzemnąć się przed naszym wieczornym wyjściem na plażę.
    Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o niczym konkretnym, by łatwiej było mi się zrelaksować. Wyobraziłam sobie, że znajduję się na plaży, na której nie ma nikogo poza mną, a słońce delikatnie ogrzewa moją skórę…
    - Cześć kochanie – dobiegł mnie radosny głos mojej przyjaciółki. – Nie przeszkadzam?
   Wciągnęłam powoli powietrze i zacisnęłam pięść na poduszce. Samotność, którą wyobraziłam sobie zamykając oczy, została zmącona przez zbyt podekscytowany głos dziewczyny. Naprawdę nie mogła wybrać lepszego czasu na wykonywanie telefonu.
    - Nie, jestem pewna, że to ja tęsknię za tobą bardziej!
    Wiedziałam, że robi to specjalnie. Tylko po to, żeby mi dokuczyć. Na ogół ich rozmowy wyglądały bardziej przyzwoicie. Starałam się ją jednak ignorować.
    - Charlie, przestań! Zostawmy to na wieczór!
    Chichot, który wydobył się z niej zaraz po wypowiedzeniu tych słów, sprawił, że miałam ochotę wstać i zatkać jej buzię poduszką. Zamiast tego przeklęłam cicho pod nosem i przeniosłam się do pozycji siedzącej, rzucając Marti wściekłe spojrzenie. Dziewczyna przesłała mi całusa i powróciła do rozmowy, przybierając już normalny ton głosu. Zaczęła opowiadać chłopakowi dzisiejszą sytuację z centrum handlowego, na co przewróciłam tylko oczami. Sięgnęłam po laptopa, którego poprzedniego wieczoru położyłam pod łóżkiem i otworzyłam przeglądarkę, by chwilę potem wpisać w nią dwa słowa. „One Direction”.
    Nie wiedziałam o nich zbyt dużo. Jedna ze szkolnych koleżanek opowiadała mi, że zostali połączeni w grupę w muzycznym programie „X – Factor”, i pomimo tego, że zajęli trzecie miejsce, rozsławili się na cały świat. Później, kiedy odwiedziłam ją w domu,  puściła mi kilka ich piosenek i wyjaśniła, który z chłopców jak ma na imię.
    Na tym skończyła się moja przygoda z tym zespołem. Co jakiś czas słyszałam o nich w radiu, kiedy wygrali kolejną nagrodę. Słyszałam wypowiedzi fanek, które opowiadały o tym, jak piątka chłopaków odmieniła jej życie. Nigdy nie rozumiałam tej fascynacji. Owszem, posiadali talent, ale nie było to nic nadzwyczajnego.
    Nie spodziewałam się jednak, że kiedykolwiek ich spotkam.
    Co więcej, nigdy nie pomyślałabym, że zostanę uderzona drzwiami przez jednego z nich. Teraz gdy o tym pomyślę, może faktycznie zachowałam się zbyt wybuchowo. Nie potrafiłam jednak się powstrzymać, kiedy widziałam tak pewną siebie twarz Zayna, który nie potrafił przeprosić za to, co zrobił.
    Za pewne miliony dziewczyn na całym świecie oddałoby wszystko, aby znaleźć się na moim miejscu. Gdyby którejś z nich, po uderzeniu została blizna, to miejsce na jej ciele byłoby dla niej święte.
    Uśmiechnęłam się pod nosem, kręcąc głową. Chyba nigdy tego nie zrozumiem.
    Kliknęłam w link, który przeniósł mnie na stronę konta na twitterze, gdzie podawali najnowsze informacje o sławnym zespole. Czytając, dowiedziałam się, że piątka piosenkarzy znalazła się w Los Angeles, by pracować nad nową, trzecią już płytą.
    Oprócz tego dostrzegłam także podanych kilka stron, na których można było głosować na zespół, który potem otrzymałby nagrodę na gali, która miała odbyć się w LA za niecały miesiąc.
    Nie szukając więcej informacji, otworzyłam „YouTube” i ponownie wpisałam nazwę zespołu. Kliknęłam w pierwszy filmik na liście, który okazał się ich najnowszym teledyskiem do singla „Best Song Ever”. Przez chwilę pomyślałam, że muszą być naprawdę dumni z siebie, skoro nazywają swoją piosenkę „najlepszą”.
    Ponad sześć minut później dalej wpatrywałam się w ekran, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Teledysk okazał się dosyć zabawny i musiałam przyznać, że każdy z członków zespołu wyglądał w nim naprawdę dobrze. Nie wiedziałam, że są tak pozytywnie nastawieni do życia. Nie pomyślałabym także, że Zayn, arogancki, pewny siebie Zayn, którego spotkałam, mógłby mieć na tyle poczucia humoru i dystansu do siebie, by przebrać się za dziewczynę.
    - Czy ty przed chwilą słuchałaś One Direction? – Przeniosłam wzrok na Marti, która chowała telefon do kieszeni spodenek, przypatrując mi się z rozbawieniem. – Myślałam, że po dzisiejszym dniu nie będziesz miała ochoty więcej ich oglądać.
    - Chciałam zobaczyć, z kim dzisiaj miałam sprzeczkę – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Zamknęłam laptopa i ponownie położyłam go pod łóżkiem, po czym znów spojrzałam na przyjaciółkę. – I, przyznaję to z wielkim bólem serca, wydają się dosyć fajni.
    Marti zaśmiała się głośno, kręcąc głową. Zeskoczyła ze swojego łóżka i podeszła do szafy, po czym wyciągnęła z niej ciemnozieloną sukienkę do kolan, na ramionach obszytą delikatną koronką.
    - Zbieraj się, wychodzimy na plażę. Podobno dzisiaj grają karaoke – powiedziała blondynka, zmierzając w kierunku łazienki. – I załóż sukienkę.
    Uniosłam brwi do góry, odprowadzając dziewczynę wzrokiem. Westchnęłam cicho i zwlokłam się z łóżka, by tak jak chwilę wcześniej Martina, podejść do szafy. Wyjęłam niebieską, zwiewną sukienkę na ramiączka, w pasie przewiązywaną plecionym sznureczkiem.
    Miałam tylko nadzieję, że na plaży nie spotkają mnie już żadne niemiłe niespodzianki.


2.


    Stałam oparta o szklane drzwi znajdujące się w naszym pokoju, czekając na Dominicę, która poszła napisać ciotce karteczkę, gdzie jesteśmy. Miała zostawić ją w kuchni, przylepioną do lodówki, aby kobieta bez trudu mogła ją znaleźć.
    Zniecierpliwiona tupałam nogą i przyglądałam się swoim świeżo pomalowanym paznokciom u rąk. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu znajdziemy się na głównej plaży. Kiedy byłyśmy w mieście, widziałam plakat informujący o wieczorze z karaoke. Nie potrafiłam śpiewać, ale z chęcią posłucham występujących tam ochotników.
    Do pokoju weszła Domi, trzymając w dłoni szklankę z sokiem. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy dostrzegła wyraz mojej twarzy. Powoli wypiła zawartość naczynia, zdając sobie sprawę, że niecierpliwię się coraz bardziej.
    - Domi jak zwykle spragniona – powiedziałam sarkastycznie. – Jakżeby inaczej.
    Dziewczyna zaśmiała się cicho, odstawiła szklankę na stolik i ruszyła w kierunku drzwi, pokazując mi język. Przewracając oczami podążyłam za nią i już po chwili znalazłyśmy się na ciepłym piasku.
    Droga z naszego domu do głównej plaży nie była zbyt długa. Pogrążone byłyśmy w rozmowie, więc czas ten zleciał nam tym bardziej szybko.
    Wybrzeże było zatłoczone. Grupa dzieci biegała przy brzegu oceanu, śmiejąc się i krzycząc głośno. Rodzice stali w odległości kilku metrów, z uśmiechami na twarzach obserwując swoje pociechy.
   Jednak większość plażowiczów stłoczona była wokół dużej, drewnianej sceny przykrytej dachem, na której w tym momencie stała młoda dziewczyna, śpiewając piosenkę Adele. Miała delikatny głos, który potrafił oczarować każdego, kto go słuchał.
    Obok sceny stał niewielki bar, w którym można było kupić piwo, zwykłe napoje i trochę śmieciowego jedzenia. Od lady odchodzili zadowoleni ludzie, popijając z plastikowych kubeczków dopiero co zakupiony alkohol.
    - Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach – powiedziała Domi, chwytając mnie za ramię. – Zostańmy tu na zawsze.
    Zaśmiałam się cicho i razem z przyjaciółką ruszyłyśmy w kierunku tłumu pod sceną.
    - Szkoda, że nie ma tu Charliego – zwróciłam się do szatynki, wciąż jednak obserwując scenę. – Z jego talentem rozniósłby całe to karaoke.
    Charlie umiał śpiewać. Jego głos porywał i sprawiał, że człowiekowi raduje się serce.
    - Wakacje bez chłopaków, pamiętasz? – przypomniała mi Domi, patrząc na mnie uważnie. Teatralnie przewróciłam oczami, po czym uśmiechnęłam się chytrze.
    - Bo ty i tak go nie masz.
    Domi prychnęła cicho i udając obrażoną, ruszyła w kierunku oceanu, dla zabawy zbyt mocno kręcąc pupą. Uśmiechając się pod nosem, dogoniłam ją i już po chwili moje stopy oblała chłodna, oceaniczna woda. Stałam ramię w ramię z przyjaciółką, wpatrując się w horyzont.
    - Trochę się martwię, wiesz – mruknęłam, spuszczając wzrok. – Trzy miesiące to długi okres czasu. Co jeśli nie przetrwamy i…
    Przerwał mi głośny pisk przyjaciółki. Spojrzałam niemal szybko i niemal od razu wybuchłam głośnym śmiechem. Po szyi i ramieniu Domi spływała struga błota. Mina dziewczyny mówiła wszystko – miała ochotę zamordować pierwszą osobę, która tylko znajdzie się w zasięgu jej ręki.
    Złapałam się za brzuch, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Dominica rzuciła mi mordercze spojrzenie i ręką zaczęła ściągać z siebie błoto, klnąc przy tym pod nosem.
    - Przepraszam! – Dobiegł nas czyjś głos, więc natychmiast się odwróciłyśmy.
    W naszą stronę szybkim krokiem zmierzał chłopak, ubrany w dżinsowe szorty do kolan i czarną bluzę, której kaptur zarzucił na głowę. Na oczach miał duże okulary przeciwsłoneczne. Za nim podążała czwórka chłopaków, każdy z tak samo nałożonym kapturem i okularami. Zmarszczyłam brwi, widząc tą piątkę. Zdecydowanie można by pomyśleć, że należą do miejscowego gangu.
    - Nie chciałem w ciebie trafić – powiedział pierwszy chłopak, który znalazł się tuż przed nami. – Hej, my się już chyba znamy!
    Razem z Domi spojrzałyśmy na siebie, nie rozumiejąc, o co tu chodzi.
    I wtedy chłopak zdjął okulary.
    Rozdziawiłam buzię, patrząc na jego twarz. Przed nami stał sam Louis Tomlinson. Pozostali musieli być jego kolegami z zespołu.
    Usłyszałam cichy jęk Domi.
    - Tylko nie krzyczcie, okej? – Kolejna osoba zdjęła okulary, przemawiając do nas. Liam Payne. – Nie chcemy, żeby ktoś dowiedział się, że tu jesteśmy.
    Powoli kiwnęłam głową, wciąż dosyć oszołomiona zaistniałą sytuacją. Zerknęłam na Domi. Doskonale znałam tą minę – powstrzymywała się, żeby znów nie wybuchnąć złością.
    - Przepraszam za to błoto. – Ponownie odezwał się Louis. – Miałem trafić w Nialla.
    Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.
    - Dobra, nie szkodzi – powiedziała, wzruszając ramionami. – Przynajmniej potrafisz przeprosić, w przeciwieństwie do innych gwiazd, jakie znam. – dodała, przenosząc wzrok na Zayna.
    Odszukałam twarz chłopaka, który tak jak pozostali zdjął już okulary. Patrzył na Domi ze złością wymalowaną na twarzy, a ja musiałam przyznać, że nawet wtedy jest niesamowicie przystojny.
    - Jestem Martina. – Uniosłam dłoń w geście powitania, a następnie wskazałam na stojącą obok mnie szatynkę. – I moja przyjaciółka, Dominica.
    - My jesteśmy… - zaczął Liam, ale natychmiastowo mu przerwałam.
    - Liam, Niall, Harry, Louis i Zayn. W skrócie – znany na całym świecie zespół One Direction.
    Cała piątka zaśmiała się cicho i poczułam, że cała napięta atmosfera, która się wytworzyła od razu znikła.
    - Co robicie tutaj, na plaży?
    - Każdy potrzebuje trochę rozrywki – odpowiedział mi Harry, uśmiechając się szeroko.
    Przytaknęłam i przyjrzałam się uważnie całej piątce. Byli pierwszymi sławnymi ludźmi, jakich do tej pory spotkałam. Jednak po tej krótkiej wymianie zdań, śmiało mogłam stwierdzić, że gdybym ich nie znała, nigdy nie powiedziałabym, że są sławni. Zachowywali się jak normalna piątka przyjaciół, którzy razem wybrali się na plażę. Jedyne co mogło ich wyróżniać to strój, który rzekomo miał sprawić, że nikt ich nie rozpozna.
    - Zdajecie sobie sprawę, że kaptury i okulary nie sprawią, że staniecie się niewidzialni? – spytała Domi, jakby czytając mi w myślach. – Wyglądacie jak jakaś mafia.
    Louis i Niall zaśmiali się, a Liam wraz z Harrym szeroko się uśmiechnęli. Jedynie Zayn pozostał poważny. Zastanawiałam się, czy to tylko była poza. Przecież chłopak, który dla zabawy przebrał się na dziewczynę nie mógł być taki ponury.
    - Masz lepszy pomysł, mądralo? – zapytał, unosząc brwi. – Chętnie posłucham.
    Spojrzałam na Domi ostrzegawczo, jednak ta znowu się uśmiechała.
    - Niech zostanie tak, jak jest. Wyglądacie dosyć zabawnie.
    Pokręciłam głową, uśmiechając się pod nosem. Ta dziewczyna była niemożliwa.
    - Skoro tak dobrze nam się rozmawia, może znajdziemy jakieś ciche, ustronne miejsce i będziemy kontynuować? – odezwał się Louis, puszczając nam oczko.
    Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Czy to aby na pewno nie sen?, pomyślałam i delikatnie uszczypnęłam się w dłoń, jednak tak, aby nikt nie zauważył.
    To było niemal niewiarygodne. Ponowne spotkanie ich, rozmowa. Miliony dziewczyn oddałoby wszystko, by znaleźć się na naszym miejscu.
    - Niedaleko naszego domu znajduje się niewielka skarpa, na której raczej nikt nie powinien nas zauważyć – powiedziałam nagle, przypominając sobie miejsce, które widziałam w drodze na plażę. – To naprawdę blisko.
    - W takim razie chodźmy. – Louis nałożył okulary i zaraz potem reszta zrobiła dokładnie to samo.
    Szliśmy w milczeniu, starając się nie rzucać w oczy. Nie potrzebowaliśmy ataku rozwrzeszczanych fanek.
    Czułam się dziwnie, nieswojo. Ciężko było uwierzyć, że idę przez plażę w Los Angeles z takimi gwiazdami. Domi najwyraźniej czuła to samo, bo przez chwilę poczułam jej silny, krótki uścisk na mojej dłoni.
    Dopiero kiedy wdrapaliśmy się na piaszczystą skarpę, na której usadowiliśmy się wygodnie, postanowił zacząć rozmowę.
    - Zawsze zastanawiałam się, jak to jest być gwiazdą. Żyć w takiej sławie.
    Zapadła cisza. Nie była jednak ona krępująca. Chłopacy raczej zastanawiali się, co powiedzieć.
    - To ciężka praca – odezwał się Zayn i wszystkie spojrzenia skierowały się właśnie na niego. – Ciągłe występy, wywiady, spotkania z fanami, sesje zdjęciowe i audycje radiowe. Do tego musimy nagrywać nowe piosenki, kręcić teledyski i promować rzeczy związane z zespołem. Praktycznie nie mamy wolnego czasu.
    Przerwał na chwilę, a ja przyłapałam się na tym, że bacznie obserwowałam jego usta. To, jak układały się podczas mówienia. Miał przyjemny, głęboki głos.
    Potrafił zahipnotyzować człowieka samą tylko swoją obecnością.
    - To dlaczego to robicie? – spytała Domi.
    - Nie zrozum mnie źle – odparł mulat i z ulgą zauważyłam, że w jego głosie nie ma już złości, kiedy się do niej zwracał. – To wszystko sprawia nam ogromną przyjemność. Cieszy nas fakt, że to, co robimy, podoba się ludziom. Jesteśmy dumni z naszych fanów. Robimy to, co kochamy, ale bez nich nigdy by się to nie udało.
    Uśmiechnął się, pokazując zęby. Nagle zapragnęłam, by nie przestawał tego robić. Wyglądał wtedy niemal jak profesjonalny model.
    - A co z… - zaczęłam, jednak nie dane było mi dokończyć.
    Usłyszeliśmy głośny pisk i z przestrachem spojrzeliśmy w dół. Stała tam szóstka dziewczyn, a jedna z nich wskazywała na nas palcem.
    - To One Direction! – krzyknęła głośno. – Mówiłam wam, że to oni!
    Nerwowo zerknęłam na Domi. Wiedziałam już, co robić.
    - Szybko! – wrzasnęła dziewczyna i wszyscy zerwaliśmy się miejsca.
    Ze skarpy, na której byliśmy, było widać światła naszego domu. Wiedziałam, że przyjaciółka wpadła na ten sam pomysł.
    Biegliśmy najszybciej, jak tylko się dało i już po chwili staliśmy w przytulnym przedpokoju, dysząc głośno.
    - To było szalone! – odezwał się Louis, po czym cicho się zaśmiał.
    Odwróciłam się na pięcie i zamarłam. W progu kuchni stała ciotka Adrianna, patrząc na nas oszołomiona.
    - Co…
    - Poznaj One Direction, ciociu – powiedziała Domi i zrobiła krok do przodu. 

17 komentarzy:

  1. Hej,
    dziękuję za twój komentarz. Jednak ja się nie rozpiszę, ponieważ wyjechałam i nie mam zbytniego dostępu do netu. Ale za jakiś czas wszystko nadrobię i wtedy napiszę. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest ciekawy, ale naprawdę. Słowo ciekawy ma mieć znaczenie jak wulgarne 'niby wulgarne' zajebisty. Może się przekona do One Direction i oby tak było, bo będzie dla niej lepiej. Kocham ucieczki przed fanami, ale dowalił mi ostatni dialog "Poznaj 1D, ciociu'. Będę się tym napawać ♥
    Dziękuję za prze miły komentarz: ostatni-wdech.blogspot.com
    Pozdrawiam i czekam na 4!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!!<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo ciekawy. Cieszę się, że wszyscy jakoś się dogadują. Pewnie teraz dużo będzie się działo i mam ogromną nadzieję, że nie zrobisz z tego taniego romansidła. Wprawdzie wyłapałam kilka błędów, ale umykają one w czytaniu. I wydaje mi się, że wyjustowany tekst wygląda estetyczniej. Pozdrawiam. ;)

    http://hated-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział.
    Czekam na nn.
    Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział.
    http://czerwona-planeta-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ♥
    Cieszymy się, że podałaś nam adres swojego bloga ;)
    Masz wspaniały styl pisania i pomysł na coś innego od tych wszystkich "love story" ;D
    Z niecierpliwością czekamy na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Bombowy rozdział! Ponownie powaliłaś mnie końcówką, chociaż na całość nie ma co narzekać. Rewelacyjnie czyta się o spotkaniu naszych bohaterek z One Direction. Te to dopiero miały przygodne życia i nie powiem nawet im zazdroszczę, chociaż nie zdarzyło mi się marzyć o tym, aby spotkać się twarzą w twarz z tym zespołem. W sumie mogłoby to być ciekawe doświadczenie, jednak takie okoliczności raczej nie często się zdarzają. Nie mniej jednak dziewczyny mają iście rozrywkowe wakacje i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Jak można zakończyć w takim momencie? Właśnie gdy zdążyłam się wkręcić w czytanie do takiego stopnia, że za przerwanie mam ochotę "udusić" mojego dręczyciela, który odbiera mi radość z wchłaniania kolejnych literek. Cóż mam nadzieje, że ciąg dalszy pojawi się szybko! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Racja - tyle dziewczyn chciałoby się znaleźć na ich miejscu! Nie ukrywam, że ja również :) Idąc na plażę z zamiarem dobrej zabawy na karaoke, nie spodziewały się, że spotkają tam ponownie One Direction! To musiało być naprawdę komiczne, kiedy Domi została obrzucona błotem przed Lou, już to sobie wyobrażam :D Ale przynajmniej przeprosił! I potem ta rozmowa z nimi *__* I oczywiście najlepsza ucieczka przed wrzeszczącymi fankami. I mina cioci - bezcenna! Tak nagle w domu znalazł się popularny zespół :D Czekam na kolejny, informuj :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam to opowiadanie i na fakcie robię się zazdrosna - też tak chcę. :c Cały rozdział strasznie mi się podoba, aczkolwiek ostatnie zdanie mnie powaliło na łopatki - szczerzyłam się do monitora jak głupia. No i jeszcze porównanie wyglądu chłopaków do mafii - mistrzostwo. Głupia ta fanka, tak fajnie im się rozmawiało. :c Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! :D

    P.S Pierwszy rozdział na http://roadtripwithharry.blogspot.com/ się pojawił. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam tutaj przez całkowity przpadek i bardzo cieszę się, że tak się stało. Wszystko przeczytałam niemal na jednym tchu. Wyjątkowo przypadł mi do gustu pomysł, że właściwie całe opowiadanie to retrospekcja wakacji. Fajnie wymyślone, jestem pod wrażeniem. Robisz dobre opisówki, można dzięki nim wszystko sobie dobrze wyobrazić, a to jest dość istotne. Świetnie wykreowałaś główne postacie, Domi jest po prostu świetna, zadziorna, pyskata, uwielbiam takie bohaterki. Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej, bo na pewno będzie to ciekawe. Dopiero co skończyłam czytać, a już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. :)
    Pozdrawiam i życzę masy weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko, tyle emocji w jednym rozdziale! Kto by się spodziewał, że dziewczyny spotkają ponownie sławny zespół w tak szybkim czasie. Nie wyrabiam, jak wyobrażam sobie minę Domi, kiedy dostała błotem! Pewnie zachowalabym się tak samo jak Marti i pękała że śmiechu.
    Uhuhu, widzę, że Martinie do gustu przypadł Zayn. Hihi, ciekawe co zrobi z Charliem, jak się zakocha w tym mulacie. W sumie strzelam, że w nim, ale kto wie, kto wiem.
    Słowa Zayna o ich pracy były takie prawdziwe, ach.
    Ale i tak najlepsza końcówka! Ciotka musiała być zszokowana, haha.
    Dodawaj jak najszybciej nowy rozdział, bo ja tu nie wytrzymam!
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że ja też nie skomentowałam Twojego rozdziału -,- Tak więc jesteśmy kwita xd Postaram się informować Cię o nowych rozdziałach - większość ludzi ma listę obserwowanych, dlatego musiałam Cię pomijać, wybacz.
    Prawdę powiedziawszy ja też nie mogę przeżyć tego, że dziewczyny nie zrobiły sobie zdjęcia z One Direction xD Ale pod wpływem tego napięcia, które wytworzyło się między Domi a Zaynem, chyba głupio byłoby nagle wyskoczyć z prośbą o wspólną fotografię czy autograf. Nie chciałam jednak biadolić, bo w głębi serca czułam, że cała grupa spotka się jeszcze raz i to już niedługo :) Prawdę powiedziawszy nie chciałabym być na miejscu Martiny. Ok, wakacje w Los Angeles to fantastyczna sprawa, ale ja nie zniosłabym tak długiej rozłąki z chłopakiem. To spory egzamin nie tylko z trwałości uczucia, ale również z zaufania do drugiej osoby, bo przecież dzieli ich teraz wiele kilometrów.
    Szczerze powiedziawszy sama wybrałabym się na taką piękną plaże, może nawet wzięłabym udział w karaoke, chociaż kompletnie nie umiem śpiewać. Wiedziałam, że dziewczyny przeżyją tam kolejną przygodę i nie myliłam się! Nierozłączna piątka po raz kolejny się na nich natknęła :D Dziewczyny musiały zrobić na 1D spore wrażenie, skoro zechcieli kontynuować znajomość. Na plaży pewnie roiło się od przedstawicielek płci pięknej, ale jednak to z nimi nawiązali bliższy kontakt. Szczęściary, wiele bym oddała, aby być na ich miejscu.
    Oczywiście nie mogło być spokojnie i pięknie zbyt długo, prawda? To i tak cud, że dopiero po pewnym czasie chłopcy zostali rozpoznani. Muszę przyznać, że wyobraziłam sobie tę cała ucieczkę do domu i aż śmiać mi się chciało, jak wyobraziłam sobie te spanikowane miny :D A kiedy w głowie ujrzałam zszokowany wyraz twarzy ciotki Adrianny, to już całkiem miałam niezły ubaw. No cóż... Raczej niecodziennie gości się w domu gwiazdy muzyki, ale czuję, że ta spontaniczna wizyta okaże się początkiem czegoś ciekawego :D
    Zastanawia mnie, co wydarzy się dalej, dlatego czekam niecierpliwie na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  13. 'Poznaj One Direction ciociu' zostało jednym z moich ulubionych cytatów :) Rozumiem Martinę, bo Zayn jest przystojny, ale ona ma kurczę chłopaka! Rozdział trzyma poziom, nie powiem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niebawem wpadnę z komentarzem, kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. AAA! Jaram się!
    "Poznaj One Direction, ciociu" Ahahaha! :D Uwielbiam Twoje opowiadanie, jest wciągające, ciekawe i dynamiczne. Strasznie się cieszę, że zaczęłam je czytać, bo brakowało mi ostatnio czegoś takiego do poczytania :)
    Poza tym, wiem, że Lou musi być z Domi :D Tzn. ja jestem osobą typu 'Niall all the way' ale wiem, że gdyby w Twoim opowiadaniu Niall miał ważniejszą rolę to by nie było to samo.
    I mam nadzieję, że Marti zostanie ze swoim chłopakiem. Zayn jest spoko, ale polubiłam Charliego. Nawet jeśli nie było go za wiele w tym opowiadaniu :P
    Lecę do następnego rozdziału :D

    xx
    {blue-green-black}

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaskoczyłaś mnie, nie powiem! Moje przypuszczenia były kompletnie inne, co pisałam w poprzednim komentarzu. Myślałam, że to ciocia przedstawi im nowych znajomych, a tu całkowicie odwrotna sytuacja. Podoba mi się, że to los znów ich ze sobą "spiknął". Tak, ot, Louis przez przypadek obrzuca Domi błotem. Nie ma to jak szczęście, tak w ogóle. Drugi raz biedaczka oberwała, tylko tym razem od kogoś innego :D Dobrze, że to znowu nie był Malik, bo chyba by go za to "zjadła". No to się ciocia pewnie zdziwiła, takie tak 1D w jej salonie ^^

    Pozdrawiam, {Things I can}.

    OdpowiedzUsuń