09. Rozdział dziewiąty - Każda bajka ma swój koniec.

Od autorki: Minął zaledwie tydzień, a już mamy kolejny rozdział. Moja wena zdecydowanie mnie rozpieszcza i chcę z tego skorzystać, póki mam trochę czasu. Jak tylko będą pojawiały się kolejne rozdziały, od razu będę dodawać.
Ostatnio raczej mało osób zorientowało się, o co chodzi w sytuacji z Martiną, więc tutaj mała niespodzianka. Mam nadzieję, że nie zlinczujecie jej za bardzo.
W zakładce "Bohaterowie" dodałam nową postać, możecie zapoznać się z nią zanim przeczytacie rozdział.
Miłego czytania!


     „Po tym zdarzeniu, każdy kolejny dzień był istną katorgą. Cierpiałam, ponieważ wiedziałam, że On cierpi. Nie myślałam o sobie, ani o nikim innym. Wtedy liczył się tylko On i to, jak bardzo go zraniłam. I chociaż ten sam ból odczuwały dwie osoby, nie mogłam znieść myśli, że jedną z nich jest właśnie On. Nie zasługiwał na to. Nigdy nie zasługiwał na coś tak okropnego.”

    „Wtedy wszystko się zmieniło. Było tak, jakby bajka w której się znalazłyśmy nagle przestała istnieć. Wszyscy chodzili przygnębieni, raz co jakiś czas dołączając do tego niewysłowioną złość. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam tej okropnej bezsilności i faktu, że już nic nigdy może nie być takie samo.”

1.

    Gwałtownie otworzyłam oczy, oddychając szybko i dopiero kiedy zorientowałam się, że jestem w swoim pokoju, powoli zaczęłam się uspokajać. Teraz, po przebudzeniu, nie mogłam przypomnieć sobie koszmaru, który nękał mnie w nocy. Wciąż pozostało jednak uczucie strachu, które mi wtedy towarzyszyło.
    Przełożyłam rękę na drugą stronę łóżka, gdzie zawsze trzymałam telefon i jęknęłam cicho, gdy zamiast na komórkę, natrafiłam na czyjeś ciało.
    Odwróciłam się natychmiast na drugi bok, gdzie Zayn leżał przykryty kocem od pasa w dół, a jego naga klatka piersiowa delikatnie unosiła się podczas oddechu.
    Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, jak chłopak znalazł się w moim łóżku. Pamiętałam, jak siedziałam z nim w swoim pokoju, rozmawiając do późna. Byłam zmęczona, więc położyliśmy się, a potem najwyraźniej musiałam zasnąć. Jak widać, chłopak nie miał zamiaru opuścić mojego domu.
    Wczorajszy wieczór był naprawdę wspaniały. Wyszliśmy z gali około pierwszej w nocy, każdy w wyśmienitych humorach. Niall wraz z Louisem zaproponowali, abyśmy dokończyli imprezę u nich w domu, jednak byłam już zbyt zmęczona, więc z propozycji skorzystała jedynie Domi. Zayn zaoferował się, że mnie odprowadzi i tak po krótkim spacerze znaleźliśmy się w domu ciotki Adrianny.
    Rozmawialiśmy praktycznie cały czas, poznając siebie dowiadywaliśmy się wzajemnie o różnych aspektach naszego życia. Doskonale się rozumieliśmy, z każdą kolejną minutą stawaliśmy się jednością.
    Jedna noc wystarczyła, bym zrozumiała, jak mocno się do niego przywiązałam i jak bardzo mi na nim zależy.
    Zrozumiałam też, że muszę naprawić błąd, który popełniłam, nawet jeśli będzie to trudne.
    Oparłam się na łokciu i z lekkim uśmiechem na twarzy zaczęłam palcami badać wszystkie tatuaże chłopaka. Czułam jego dobrze wyrzeźbione mięśnie, a rozpalona skóra przyprawiała mnie o delikatne dreszcze.
    Chcąc nie chcąc, porównywałam widok śpiącego Zayna do Charliego i chociaż ten drugi był bardzo przystojnym chłopakiem, musiałam przyznać, że obecny widok podobał mi się o wiele bardziej.
    Zayn jęknął cicho i powoli otworzył oczy, po czym spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i lekko się uśmiechnął.
    - Powinnam oskarżyć cię o włamanie do mojego łóżka? – spytałam wesoło, nachylając się ku niemu.
    Brunet uśmiechnął się tak, że moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej i jedyne czego pragnęłam, to aby nigdy nie przestawał uśmiechać się w ten sposób.
    - A mogę mieć ostatnie życzenie?
    Zaśmiałam się cicho i pochyliłam się jeszcze mocniej, by po chwili pocałować go prosto w usta. Zaraz potem położyłam głowę na jego klatce piersiowej i słuchałam, jak bije jego serce. Zayn objął mnie ramieniem i co jakiś czas całował mnie prosto w czubek głowy.
    - Przepraszam – powiedział po dobrych kilku minutach ciszy. – Nie potrafiłem cię zostawić. To było… ciężkie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
    W jednej sekundzie całkowicie zapomniałam, jak się oddycha. Moje serce zatrzymało się, by zaraz zacząć szaleć w mojej klatce piersiowej. Jego słowa sprawiły, iż czułam się pełna szczęścia i tak lekka, jakbym zaraz miała delikatnie unieść się ku górze.
    Zależało mu na mnie. Nie chciał się ze mną rozstać.
    Miałam ochotę zacząć głośno piszczeć, jednak zamiast tego uniosłam głowę w jego stronę, zamknęłam oczy i ułożyłam usta w dziubek, czekając na pocałunek. Chłopak zaśmiał się i już po chwili czułam jego miękkie wargi na swoich.
    Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod nim, a jego ręce zacisnęły się na moich biodrach. Naparł na mnie nieco mocniej, przez co delikatnie uśmiechnęłam się przez pocałunek. Błądziłam palcami po jego umięśnionych plecach, zjeżdżając coraz niżej, aż w końcu natrafiłam na…
    Oderwałam się od niego gwałtownie i układając dłonie na jego klatce piersiowej lekko go odepchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony, delikatnie marszcząc brwi. Wyglądał przy tym tak zabawnie, że natychmiastowo zaczęłam się śmiać.
    - Nie dość, że znalazł się w moim łóżku bez pozwolenia, to jeszcze na dodatek prawie cały nagi! – powiedziałam, wciąż się śmiejąc i zepchnęłam go z siebie, po czym szybko wstałam z łóżka.
    Usłyszałam jego jęk i odwróciłam się na pięcie, patrząc jak leży zrezygnowany w samych, szarych bokserkach i zakrywa twarz dłońmi. Pokręciłam z rozbawieniem głową i podeszłam do szafy, z której wyjęłam czyste ubrania, po czym tanecznym krokiem udałam się do łazienki aby wziąć szybki prysznic.

blurred lines

    Kiedy wróciłam do pokoju, umyta, ubrana i z wysuszonymi włosami, Zayn wciąż znajdował się na łóżku, oparty o ścianę i z założonymi na piersiach rękoma. Z głośników małego radia, które najwyraźniej wcześniej musiał włączyć, dobiegała piosenka Robina Thicke’a. Kiedy mnie dostrzegł uniósł wysoko jedną brew i zlustrował moją osobę od góry do dołu.
    - Długo każesz na siebie czekać – powiedział i szybko wstał, po czym powoli do mnie podszedł. – A ja nie lubię czekać.
    Objął mnie w pasie i przysunął do siebie, po czym pochylił się, za pewne mając zamiar mnie pocałować. Uśmiechnęłam się chytrze, złapałam go za jedną rękę po czym okręciłam się wokół własnej osi, w rytm muzyki.
    - Ubierz się – powiedziałam, odchodząc w stronę lustra, kręcąc przy tym biodrami do słów piosenki. Spojrzałam przelotnie na swoje odbicie; bardzo krótkie, dżinsowe spodenki i biała koszulka na ramiączka z koronką przy dekolcie ładnie do siebie pasowały, włosy o dziwo tym razem także postanowiły dobrze się układać.
    - Nie mogę, mam ze sobą tylko garnitur – usłyszałam odpowiedź Zayna i odwróciłam się w jego stronę. – Poza tym wiem, że wolisz mnie w takim wydaniu.
    Zaśmiałam się i wskoczyłam na łóżko, chwytając w locie jedną z poduszek. Wciąż ruszając ciałem do rytmu piosenki rzuciłam nią w stojącego na środku pokoju chłopaka.
    Czułam się przy nim szczęśliwa i pełna energii. Swoją obecnością sprawiał, że wciąż chciało mi się śmiać i tańczyć, a przysłowiowe motylki szalały mi w brzuchu.
    Jednym słowem – był wszystkim, czego potrzebowałam teraz do szczęścia.
    Chłopak odrzucił poduszkę i zanim zdążyłam się zorientować, przewalił mnie na łóżko, czemu towarzyszył mój głośny pisk. Szybko jednak zerwał się z miejsca i znów znalazł się na środku pokoju. Oparłam się na łokciach i patrzyłam, jak jednym palcem przywołuje mnie do siebie, robiąc przy tym zabawną minę. Odchylając głowę do tyłu znów się zaśmiałam, po czym zeskoczyłam na ziemię i robiąc taneczne ruchy podeszłam do niego. Chłopak złapał mnie i uniósł do góry, tak, że swoimi nogami oplotłam jego ciało. Okręcił się ze mną w kółko, po czym złożył pocałunek na moich wargach.
    - Jesteś wspaniała, wiesz? – powiedział cicho, wciąż mocno mnie trzymając. – Najlepiej nigdy bym się z tobą nie rozstawał.
    Uśmiechnęłam się promiennie, po czym zeskoczyłam z jego ramion i mocno się do niego przytuliłam. Przejechałam dłońmi po nagich plecach, po czym delikatnie przygryzłam płatek jego ucha.
    - Nikt nie każe ci iść – szepnęłam. – Poza tym nie mam zamiaru cię stąd wypuszczać.
    Kolejną godzinę spędziliśmy na wygłupianiu się, zapominając całkowicie o otaczającym nas świecie. Będąc przy nim poczułam, że wreszcie znalazłam się w odpowiednim miejscu.
    Przy osobie, która była mi przeznaczona.


2.

    - Coś lekkiego na wasze przepite żołądki.
    Postawiłam na stole talerz pełen kanapek z pomidorem i ogórkiem, posyłając trójce chłopakom znaczące spojrzenie. Każdy z nich opierał się łokciem na stole, podtrzymując w ten sposób swoje głowy. Ich miny świadczyły jedynie o tym, że naprawdę nie mieli zbyt dobrego samopoczucia.
    Wczorajszego wieczora Liam, Niall oraz Harry trochę zaszaleli i zdecydowanie wypili zbyt dużo. Razem z Louisem, który tak samo jak ja nie przesadził z alkoholem, tłumaczyliśmy im, że nie będzie to dla nich dobre, jednak żaden z nich nie chciał nas słuchać. Teraz mieli za swoje.
    Cała trójka zajęła się konsumpcją śniadania, mrucząc ciche podziękowania za jego zrobienie. Wychodząc z kuchni poklepałam współczująco Nialla po ramieniu i skierowałam się w stronę salonu, gdzie Louis leżał na kanapie i przełączał bezmyślnie kanały w telewizorze.
    Usiadłam w jego nogach i patrzyłam, jak kanały zmieniają się tak szybko, że w żaden sposób nie dane było określić, co akurat leci na którymś z programów. Zmarszczyłam brwi i skierowałam wzrok na twarz szatyna.
    - W ten sposób nie znajdziesz czegoś ciekawego do oglądania, wiesz o tym? – spytałam, a kiedy chłopak nie zareagował, szybkim ruchem wyrwałam mu pilot z dłoni, zwracając na siebie jego uwagę. – Słuchasz mnie?
    Louis westchnął cicho i wyciągnął w moją stronę rękę, zachęcając do tego, bym położyła się koło jego boku. Zrobiłam to bez wahania, po czym chłopak objął mnie i mocno przytulił.
    - Przepraszam, zamyśliłem się – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. – Mówiłem ci już, że wyglądasz seksownie w moich dresach?
    Zaśmiałam się i delikatnie uderzyłam go łokciem w brzuch, na co jęknął z przesadzą, udając, że bardzo go to zabolało.
    Zgadzając się na zostanie na noc w domu zespołu nie myślałam o tym, że nie będzie miała żadnych ciuchów na przebranie. Na szczęście Louis pożyczył mi swoje dresy i białą koszulkę, i chociaż były na mnie trochę za duże, wolałam to niż paradowanie w eleganckiej sukience.
    - Odwieziesz mnie do domu? – spytałam po kilku minutach ciszy, wracając do pozycji siedzącej. Chłopak spojrzał na mnie smutno i kiwnął głową, po czym wstał i chwytając z komody kluczyki od samochodu, ruszył w stronę garażu.
    Westchnęłam i wróciłam do kuchni, aby pożegnać się z resztą chłopaków. Wydawali się być już nieco w lepszych humorach i przeprosili mnie za wczorajsze przegięcie z alkoholem, na co jedynie machnęłam ręką. Rozumiałam to i uważałam, że każdemu może się coś takiego przydarzyć.
    Louis czekał na mnie, stojąc oparty o samochód i bawiąc się w dłoni kluczykami. Wciąż nie zmieniał pozycji, kiedy otwierałam drzwi od strony pasażera. Położyłam więc swoją kopertówkę i torbę z sukienką pod siedzeniem i podeszłam do chłopaka, po czym chwyciłam jego dłoń, w której trzymał kluczyki. Podniósł na mnie wzrok i zatrzymał się prosto na moich oczach.
    - Czemu jesteś taki nieobecny? – spytałam, na co wzruszył tylko ramionami. Kiwnęłam jedynie głową i przyglądałam mu się przez chwilę, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. W końcu uśmiechnęłam się i przejechałam palcami po jego policzku. Na ten gest chłopak przymknął oczy i uniósł delikatnie w górę kąciki ust.
    Stanęłam na palcach i nie zastanawiając się ani chwili dłużej, przyłożyłam swoje wargi do ust chłopaka. Przez chwilę musiał być nieco zdziwiony, jednak zaraz chwycił mnie w pasie i odwzajemnił pocałunek.
    Jego usta były miękkie i miały posmak czegoś słodkiego. Całując go, czułam, jak w moim brzuchu rozszalały się motylki, a serce zdecydowanie przyśpieszyło swój rytm. Wplotłam palce w jego włosy i jeszcze bardziej się do niego zbliżyłam.
    - Tym razem nikt nam nie przeszkodził – szepnęłam, kiedy odsunęliśmy się od siebie i z uśmiechem na twarzy okrążyłam samochód, po czym zajęłam odpowiednie miejsce. Louis stał nieruchomo jeszcze przez kilka sekund, aż w końcu sam znalazł się w pojeździe, posyłając mi urocze spojrzenie.
    Kiedy jechaliśmy drogą, wspominaliśmy ostatnią noc i to, jak dobrze się bawiliśmy. Poruszyliśmy także temat Zayna i Martiny, którzy najwyraźniej także spędzili ze sobą ostatnie godziny.
    Chciałam właśnie powiedzieć, co o tym sądzę, kiedy zatrzymaliśmy się w korku i moją uwagę przykuła sylwetka chłopaka, który przechodził przez przejście. Wytrzeszczyłam oczy, kiedy dotarło do mnie, że doskonale znam tą osobę.
    Ciemne pasmo włosów po środku niemal całkowicie łysej głowy, ciemna karnacja i zdecydowanie nowojorski styl ubierania. Byłam niemal pewna, że jest to Puck, starszy brat Charliego.
    A to oznaczało, że jeśli Collin jest w Los Angeles, to Charlie najprawdopodobniej też.
    - Cholera – mruknęłam, zasługując tym samym na zdziwione spojrzenie Louisa. Wyjęłam z torebeczki telefon i czym prędzej wybrałam numer do Martiny. Jak na złość, dziewczyna nie chciała odebrać. Spojrzałam przed siebie, przerażona sznurem samochodów przed nami.
    Miałam naprawdę złe przeczucia i musiałam znaleźć się w domu jak najszybciej.


3.

    Wcisnęłam czerwony przycisk na klawiaturze swojego telefonu, widząc na wyświetlaczu imię mojej przyjaciółki. Cokolwiek miała mi do powiedzenia, byłam pewna, że może to zaczekać. Odłożyłam komórkę na półkę w salonie i ponownie skierowałam wzrok na Zayna, który właśnie naciągał na siebie spodnie od garnituru, robiąc przy tym ponurą minę. Rozsiadłam się wygodniej na kanapie i patrzyłam, jak co chwila posyła mi spojrzenia.
    - Nie rób takiej miny, nie będziesz paradował po moim domu w samych bokserkach – powiedziałam wesoło. – Ciotka Adrianna powinna niedługo wrócić.
    Poszłam z nim na kompromis i uzgodniliśmy, że założy na siebie chociaż spodnie, a górę zostawi wolną od krępującej go koszuli. Myślę, że ciocia będzie w stanie przeżyć coś takiego.
    Zayn w końcu uporał się ze spodniami i dosiadł się do mnie na kanapie, po czym objął mnie ramieniem i szybko pocałował w policzek.
    - W końcu będę musiał wrócić do domu – powiedział, przyglądając się mojej twarzy. – Wszyscy na pewno bardzo za mną tęsknią. Zobacz, jak wydzwaniają. Po prostu żyć beze mnie nie mogą – dodał z sarkazmem, na co cicho się zaśmiałam.
    - Możesz tu zostać ile chcesz, jeśli tylko załatwisz sobie jakieś ubrania.
    Chłopak przewrócił oczami i ułożył głowę na oparciu kanapy, po czym zaczął bawić się moimi włosami. Oparłam głowę na jego klatce i zamknęłam oczy, uśmiechając się delikatnie sama do siebie.
    W końcu powróciły jednak wyrzuty sumienia i obrzydzenie do siebie samej. W jednym momencie poczułam się całkowicie rozdarta – chciałam pozostać w tej pozycji, przytulając się do jego torsu, ale równocześnie miałam ochotę oderwać się od niego i kazać mu wyjść. Tylko dlatego, by nie ranić go ani sekundy dłużej. Nie zasługiwałam na uczucie, którym mnie obdarzał. Nie chciałam, aby to zniknęło, ale wiedziałam, że w końcu będę musiała zmierzyć się z prawdą. Dla naszego dobra.
    Nie wiedziałam tylko, że moment ten nadejdzie aż tak szybko.
    Rozmyślania przerwał mi głośny dzwonek do drzwi, więc niechętnie podniosłam się z miejsca. Pocałowałam Zayna w usta i udałam się do drzwi wejściowych, aby otworzyć ciotce. Byłam niemal pewna, że to kobieta właśnie wróciła z pracy.
    Znieruchomiałam, kiedy zobaczyłam, kto stoi na progu. Żołądek podszedł mi do gardła, a serce zdecydowanie zatrzymało się na chwilę, by zaraz ruszyć w szaleńczym tempie. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
    Tak dobrze znane mi, niemal czarne oczy, ciemna karnacja i szeroki uśmiech.
    - Charlie – szepnęłam, czując jak w gardle rośnie mi wielka gula.
    Nie mogłam uwierzyć, że chłopak stoi w moich drzwiach, patrząc na mnie tym pełnym miłości spojrzeniem. To nie tak miało wyglądać, to nie miało się zdarzyć.
    - Przyjechałem specjalnie dla ciebie  – powiedział radośnie mulat, wchodząc do środka. – Chciałem ci to powiedzieć wczoraj przez telefon, ale nie mogłaś rozmawiać.
    - Wszystko w porządku? – Poczułam się tak, jakby ktoś dźgnął mnie nożem prosto w brzuch, kiedy usłyszałam za sobą głos Zayna. Powoli odwróciłam się w jego stronę, by dostrzec jak Charlie unosi wysoko brwi, widząc bruneta jedynie w samych spodniach.
    - Marti, kim jest ten człowiek? – spytał, wciąż nie spuszczając wzroku z Zayna. Wzięłam głęboki oddech, mając zamiar odpowiedzieć, jednak uprzedził mnie drugi chłopak.
    - Może najpierw powiesz mi, kim ty jesteś?
    Charlie przeniósł spojrzenie na mnie, cofnął się o krok i załapał moją rękę, po czym ponownie spojrzał na bruneta.
    - Nazywam się Charlie i jestem jej chłopakiem.
    Świat wokół mnie jakby przestał istnieć. Wszystko zawaliło się w jednej sekundzie; wszystko, co kiedykolwiek miało jakieś znaczenie. Moje serce przestało bić i miałam wrażenie, że każda komórka mojego ciała pali się przerażająco. Wiedziałam, że już nigdy nie zapomnę widoku bólu, który pojawił się w oczach Zayna. 

18 komentarzy:

  1. Biedak Zayn. Ci chłopcy mnie podniecają XD Nie wiem co żec. szczerze gubię się w twoim blogu. Muszę przeczytać od nowa wszystko ;c To przez moją ułomność. Wybacz <33
    ♠ ostatni-wdech.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju :( Szkoda mi Zayna... Ale i tak cudowny rozdział ;) Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieje się! Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji, a przynajmniej nie tak szybko. Nie jest mi nawet szkoda Marti, bo przecież sama do tego doprowadziła. Zobaczymy jak się z tego wykaraska. :3
    Zazdroszczę weny. Moja ewidentnie gdzieś się zakotwiczyła i za diabły nie chce do mnie wrócić.

    Pozdrawiam i do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde, ten rozdział jest cudowny. Szczególnie sceny z Zaynem, początek rozdziału i ojej, jak słodko! Bardzo udany rozdział, cieszę się, że wena ci dopisuje, to lepiej.dla nas, hahaha.
    Louisa chyba cos trapi, ciekawe o co chodzi...
    Tak bardzo szkoda mi Zayna. Dlaczego Martina nie powiedziała mu Charlie'm? Teaz wszystko sie skomplikuje.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Greaseblow. Pozdro z lekcji religii.
    Zapraszam na nowośc u mnie na Sztuce Zemsty i Infinite Feelings x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pierdole, właśnie sprawiłaś, że moje serce przestało bić. Czy ty sobie w ogóle wyobrażasz, co ja teraz czuję? Czytam sobie początek i jestem po prostu w siódmym niebie, chce mi się płakać ze szczęście i żżera mnie zazdrość. Spędzić tak wspaniałe chwile z Zaynem Malikiem to po prostu... cholera, szczyt marzeń no! Jaki on był tam słodki, kochany i w ogóle mrau! Jeszcze jak usłyszałam blurred lines to aż na krzesełku miałam ochotę podskakiwać. Strasznie to pasowało, po prostu świetnie!
    No tak, kac morderca nie ma serca, lol. Domi to dobra przyjaciółka, nawet im śniadanie zrobiła. A potem te chwile z Louisem, awwww. Jacy oni są słodcy, nie uważasz?
    No a potem mój świat się załamał. Podejrzewałam, że Martina nie zerwała z Charliem, ale tego to się nie spodziewałam. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co poczuł Zayn. Przecież to musiał być dla niego cios poniżej pasa! Martina zachowała się strasznie, ale wiesz co? Rozumiem ją. Miała w swoim życiu dwóch wspaniałych facetów i też nie wiem, czy miałabym odwagę, aby z jednego z nich zrezygnować. To dla niej musiało być naprawdę ciężkie i wiem, że nie chciała specjalnie nikogo zniszczyć. Szkoda, że pewnie nikt tego nie zrozumie.
    No nic, czekam z ogromną niecierpliwością na następny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera! To się porobiło... Ale coś mi mówi, że Zayn tak łatwo nie odpuści i będzie walczył o dziewczynę. Czyli będzie działo się jeszcze więcej! A co do Louisa i Domi...ajj czekałam na ten pocałunek i ciesze się razem z nimi, że tym razem nikt tego nie przerwał, mam nadzieję, że ich miłość będzie kwitła z dnia na dzień, bo są wręcz cudowni!! Z niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział, a wmiędzyczasie zapraszam do siebie: www.myfriendlou.blogspot.com dopiero zaczynam ;) pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyobrażenie pół nagiego Malika w łóżku sprawiło, że od razu się rozmarzyłam *,*. Dobrze, że mój chłopak tego nie czyta, bo chyba by mnie poćwiartował na kawałki albo jeszcze gorzej xD. Zazdrośnik z niego ^^. Tak, czy siak - uważam, że tatuaże tylko szpecą naszego seksownego Malika. Niestety stało się i nigdy się ich nie pozbędzie. Ponadto był na tyle bezczelny, by położyć się obok Martiny w samych bokserkach. W dodatku dziewczyna natknęła się na jego przyrodzenie, a że był ranek to... "Każdy facet z rańca ma w gaciach powstańca" - jak to mawia mój boyfriend xD. Marti ty to się dzisiaj naoglądałaś i na dotykałaś ;>.
    Zayn miał fajną wymówkę, by paradować przed Marti w samych slipkach. Jednak dziewczynie na pewno to nie przeszkadzało. W dodatku wygłupiali się razem i wyglądali na naprawdę szczęśliwych <3. Ta dwójka tak swobodnie się przy sobie czuję, że aż szkoda pomyśleć ile problemów i cierpienia ich czeka...
    Oho! W chwili, gdy Dominica zobaczyła Pucka wiedziałam, że to się źle skończy! Czułam, że Martina wcale nie skończyła z Charlie'm, ale w głębi duszy wierzyłam, że ta dziewczyna ma jednak serce i nie byłaby w stanie zranić Zayna. Co ja gadam? Przecież Charlie'mu też wbija nóż prosto w serce! Matko, czy ona naprawę myślała, że wchodząc w wakacyjny romans nikt o niczym się nie dowie?! Zamierzała tutaj sypiać i robić nadzieję Malikowi, po czym wrócić do domu i znów być z Charlie'm? Czy ona jest poważna?! Absolutnie nic jej w tym przypadku nie usprawiedliwia, a dla mnie jest skończona! Nie robi się takich rzeczy. Albo się kogoś kocha i jest się z nim bez względu na wszystko - NIE ZDRADZAJĄC GO! - albo jest się samemu i czeka na tą odpowiednią osobę. A nie hula z kwiatka na kwiatek... Martina, weź ty się lepiej ogarnij!
    Myślałam, że serce mi pęknie, gdy wyobraziłam sobie ten przepełniony bólem wzrok Zayna na widok Charlie'go... Dziewczyna wpadła jak śliwka w kompot. Kochający ją chłopak przyjechał specjalnie dla niej, tymczasem widzi obcego chłopaka w bokserkach tuż za plecami ukochanej. Nie trudno się domyślić, że Zayn nie znalazł się tam przypadkiem. Martina z nim nie zerwała! Wiedziałam, że okłamała Zayna. Na cholerę to wszystko? Dlaczego pozwalała, by się do niej przywiązał, skoro nie zamierzała rezygnować z Charlie'go? Czy to jest normalne?! Ranić drugą osobę dla własnych widzi-misi?! Nie wiem jak teraz to wszystko się potoczy, ale liczę na to, że Marti nieźle dostanie po tyłku i nauczy się nie igrać z uczuciami innych. Takich rzeczy się po prostu nie robi. Koniec, kropka.
    Rozdział bardzo emocjonujący! Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji. Jestem ciekawa co jeszcze dla nas szykujesz ;>. Muszę jednak stwierdzić, iż coraz bardziej nie lubię Martiny i nie wiem, czy to się zmieni. Zobaczymy.
    Czekam na nowość, weny życzę, kochana <3.

    OdpowiedzUsuń
  8. eh , Marti sama tego chciała i zafundowała sobie taką sytuację a nie inną :< muszę czytać wstecz, mało rozumiem :<
    eh , zapraszam cię na 1 rozdział mojego nowego opowiadania :) http://withdieandfriend.blogspot.com/ mam nadziejję , że skomentujesz :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, ale wyszło... Ale przecież Marti zerwała z Charliem, co nie? Przecież podobno wszystko mu wytłumaczyła przez telefon. No bo jak to to tak?! Raczej nie jest typem dziewczyny, która umawia się z dwoma na raz. No i jeszcze jedno - ignorowanie telefonów od Domi. Soreczka, ale z tą dziewczyną dzieje się coś złego. Jakoś nie podoba mi się jak ona się zmienia. Bo zmienia się! Przyjechały jako przyjaciółki, do tego miała chłopaka i w ogóle, a teraz nagle nie chce słuchać Domi, ignoruje sobie wszystkich, upija się, olewa swój długi związek dla gościa, którego zna zaledwie kilka tygodni. No bez przesady! Wkurza mnie.... *Florenss tupie nogą*
    Ale epizody z Domi wręcz uwielbiam! Louis i Domi to najsłodsza i zdecydowanie moja ulubiona para z wszystkich fan fiction jakie czytam lub kiedykolwiek czytałam ( nawet mojej Jude i Nialla tak bardzo nie lubię :p )
    Ten rozdział trochę zepsuł mi humor, ale już trudno. No i w końcu doszłam do momentu, w którym nie mam żadnych rozdziałów do nadrobienia i nie wiem co zrobić ze swoim życiem...!!!
    Czekam na następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Chociaż prosiłaś o to, by nie zlinczować Martiny, tak naprawdę trudno mi się od tego powstrzymać. Podejrzewałam właśnie coś takiego, ale do samego końca miałam nadzieję, że jednak się pomyliłam. Niestety. Marti powiedziała przyjaciółce, że chce zerwać ze swoim chłopakiem ze względu na Zayna. Jestem pewna, iż faktycznie podjęła taką decyzję, gorzej z jej wykonaniem. Najwyraźniej nie potrafiła porzucić Charliego... albo co gorsza tylko tak powiedziała, że Dominica dała jej święty spokój. W tę drugą opcję nie wierzę, choć oczywiście jest możliwa. Pomimo tej myśli krążącej mi w głowie nie mogłam się nie cieszyć z wspólnych chwil Martiny i Zayna. Przez chwilę myślałam, że spali ze sobą, ale po prostu chłopak został na noc w jej pokoju. Naprawdę ich razem lubię; widać, jak mocno na siebie nawzajem działają, czują się przy sobie szczęśliwi. Zayn przestał być takim bucem jak na samym początku, z kolei Marti nabrała nowej energii. Jestem pewna, że zakochali się w sobie, niestety istnieje ta jedna jedyna przeszkoda między nimi. Naprawdę lubię Martinę, zarówno jako bohaterkę, jak i osobę, dlatego jest mi przykro, że oszukiwała obu chłopaków. Chociaż nie jestem wielbicielką Charliego, nie zasłużył na takie traktowanie. No i Zayn, który się zaangażował z przekonaniem, że podrywa wolną dziewczynę. Tyle się między nimi wydarzyło, a teraz co? Wątpię, by Charlie zdołał wybaczyć Marti zdradę, zresztą ona sama musi mu powiedzieć, że już nie mogą być razem. Tylko że Zayn też może nie być zdolny do wybaczenia...
    Strasznie lubię ten cały magnetyzm, jaki wytwarza się między Dominicą i Louisem! Ta dwójka jest wprost sobie przeznaczona. Na dodatek żadne z nich nie jest skrępowane byciem w związku, dlatego mogą pozwolić, by to uczucie między nimi się spokojnie rozwijało. Odrobinę zaniepokoił mnie ten dziwny humor Lou. Może sobie uświadomił, jak bardzo zależy mu na Domi i boi się, że fani bądź menadżerowie nie zaakceptują takiego związku? Mam nadzieję, że chodzi o coś takiego, nie o nic gorszego, bo naprawdę nie wiem, jak bym to zniosła. Uwielbiam scenę ich pocałunku, czekałam na nią od dawna! Oby byli razem szczęśliwi.
    Cieszę się, że wena Ci sprzyja, oby tak dalej ;3 Mnie rozdział bardzo się podobał i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początek przepraszam, że nie zjawiłam się wcześniej, ale w tygodniu nie mam zwyczajnie czasu, aby wziąć się za czytanie i towarzyszą mnie zdecydowanie mniej przyjemne obowiązki. Jak widać jednak, nastał weekend i jestem.
    Tytuł idealnie odzwierciedla to, co wydarzyło się w tym rozdziale. Początek był niczym bajka, do której z miłą chęcią bym dołączyła. Genialnie odzwierciedliłaś tą beztroskę i radość bohaterów. To było po prostu coś pięknego i za nic nie chciałam, aby się skończyło, a jednak... "Każda bajka ma swój koniec". W sumie mam nadzieje, że ta nie będzie go miała i powróci na te cudowne, kolorowe tory, które wywołują uśmiech na moich ustach. Cóż wszystko wydarzyło się nie tak jak powinno. Najchętniej wyrzuciłabym w jednej chwili Charliego za drzwi, ale Zayn już go zobaczył... Eh... smutno mi się robi na samą myśl. Dlatego też życzę Domi o wiele lepszej sytuacji jeśli chodzi o Louisa i czekam na więcej! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurczę, no to się porobiło ;P
    Szczerze mówiąc, Marti nie szkoda mi ani trochę. Sama doprowadziła do tej niezręcznej sytuacji.
    Rozdział jest świetny, z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń
    Pozdrawiam, Rachel ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rozumiem jak to możliwe, że nie przeczytałam jeszcze tego rozdziału... Gorąco Cię przepraszam, ale mam mnóstwo rzeczy na głowie ostatnimi czasy. Co do rozdziału - nie wiem od czego mogłabym zacząć! Był przepiękny i jedocześnie tak bardzo sentymentalny i smutny, że właśnie mam ochotę się rozpłakać. Ale po kolei... Wspólne chwile Zayna i Martiny wydawały się naprawdę wspaniałe, widać że świetnie czują się w swoim towarzystwie i połączyła ich naprawdę prawdziwa więź, może nawet i jakieś głębokie uczucie. Każda chyba marzy o takim chłopaku. Dla Zayna dziewczyna naprawdę jest ważna i wielokrotnie to udowodnił. Więc D L A C Z E G O ? Martina - dlaczego? Wszystko dobrze by się skończyło, gdyby dziewczyna faktycznie zerwała kontakt i relacje z Charliem i opowiedziała o wszystkim Malikowi. Nawet gdyby właśnie Charlie zjawił się, prosząc o rozmowę czy coś w tym rodzaju, Zayn byłby wszystkiego świadomy, a ta cała sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Niestety Martina się przeliczyła, myśląc że wszystko jakoś uda się ukryć. Prawda zawsze wychodzi na jaw i to najczęściej w nietypowych momentach. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić tego, co musiał czuć Zayn. Ufał dziewczynie, która potraktowała go w tak potworny sposób. Tak po prostu się nie robi, jeśli na kimś bardzo nam zależy. Nie wątpię, że jej zależy na Maliku, ale powinna wcześniej o tym pomyśleć i załatwić wszystko w odpowiedni sposób. Zobaczymy czy Zayn będzie chciał chociaż słuchać jakichkolwiek wyjaśnień czy po prostu odejdzie bez słowa. Czuję, że na razie wszystko stracone. Ale obym się myliła! Ale na szczęście sytuacja Louisa i Domi jest w znacznie lepszej kondycji. Tylko zastanawia mnie ta nieobecność Tomlinsona, z czego to wynika? Mam nadzieję, że to nic poważnego i w końcu będzie chciał się podzielić tym z dziewczyną. Widać, że darzą się przepięknym uczuciem i oby nie zniszczyli tego w żaden sposób. Warto walczyć o coś takiego, nawet jesli wymaga to wielu poświęceń. Kochana, czekam na rozdział następny i dużo, dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu, Charlie przyjechał :o Tego się nie spodziewałam. Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Jezu, chwilę Martiny i Zayna są cudowne. Oni tak bardzo do siebie pasują. Jednak bardziej przepadam za Louisem i Domi. Może to dlatego, że moim idolem jest właśnie Louis? Cudowny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. W imieniu załogi S1D chciałam poinformować, że Twój blog został nominowany do konkursu ,,Blog Miesiąca: Listopad" http://spis1d.blogspot.com/2013/11/poczatek-i-koniec-bm-1011.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaa! Właśnie zobaczyłam! Gratuluję nominacji! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. ale bałagan, znaczy dobry bałagan, bo świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń